Czas czytania 2 min
Z przypadkami hematologicznymi (takimi, których wyniki krwi dalece odbiegają od normy), w Jamniczku spotykamy się każdego dnia. Czasem zdarzają się choroby bardzo proste do zdiagnozowania i leczenia np: anemia w wyniku babeszjozy, czasem takie, których wyleczenie graniczy z cudem.
Z tak ciężkim przypadkiem spotkaliśmy się u Kapsla. Przeczytajcie jego historię.
Białaczka zawsze stanowi trudne wyzwanie . Jest problematyczna w zdiagnozowaniu, nawet jeśli podejmiemy się leczenia, nie ma gwarancji stałego powrotu do zdrowia. Mimo leczenia, pacjent często skazany jest na śmierć.
Białaczka jest gwałtownym, postępującym agresywny procesem, który charakteryzuje się nienormalnym niekontrolowanym rozrostem komórek blastycznych (tzw” blastów) w szpiku kostnym oraz we krwi. Te chorobę diagnozuje się poprzez ocenę rozmazu krwi, rozmaz szpiku kostny i cytologię z węzłów chłonnych oraz śledziony.
Często trafiają do nas pacjenci w tak zaawansowanym stadium choroby, że podejmowanie leczenia przyczynowego (wyeliminowanie przyczyny białaczki) jest dyskusyjne, a wręcz nieuzasadnione. W takiej sytuacji jedynym wyjściem staje się leczenie paliatywne (eliminacja objawów, spowolnienie postępu choroby) ma ono charakter wspomagający, ma na celu utrzymać/poprawić komfort życia nieuleczalnego pacjenta.
Leczenie opiera się na ograniczeniu liczby komórek blastycznych we krwi jak i utrzymanie funkcji życiowych psa (terapii wspomagającej).
Wszystkie te działania, związane z leczenim białaczek, wymagają indywidualnego podejścia do każdego pacjenta, dużego doświadczenia i wiedzy. Leczenie czworonożnego pacjenta białaczkowego można porównać do leczenia białaczkowego u ludzi.
Kapsel, radosny mieszaniec, trafił do nas w zaawansowanym stadium choroby, jej objawy były mało charakterystyczne: był osowiały, miał osłabiony apetyt, dyszał, miał powiększony brzuch, utracił sporo na wadze. Gdyby nie wprowadzono leczenia, kundelkowi pozostałoby najwyżej kilka tygodni życia.
U Kapsla najlepszą drogą było wprowadzenie złożonego protokołu chemioterapii. Pies doustnie i dożylnie, w określonych interwałach czasowych przyjmuje teraz leki („chemię”), które mają poprawić jego komfort życia i pozbyć się komórek rakowych.
Wyniki jak i samopoczucie Kapsla po pierwszej dawce uległy znacznej poprawie, choć trzeba być świadomym, że prędzej czy później, Kapsel przejdzie na drugą stronę tęczy.
Choć wielu właścicieli czworonogów dawno by się poddało, opiekunka Kapsla bez wahania zdecydowała się na terapię, walcząc o każdy jego oddech, dbając przy tym by każdy kolejny dzień był tym najpiękniejszym w całym jego psim życiu.
Ta historia nie będzie miała happy endu, chyba, że w weterynarii staną się dostępne na szerszą skale inhibitory angiogenezy, przeszczep szpiku czy terapia genowa, która umożliwi nam skuteczną walkę z tym typem nowotworów. Niestety jej obecny koszt skutecznie wiąże ręce właścicielom zwierząt i lekarzom weterynarii.
Autor: Lek. Wet Łukasz Gliszczyński